O zawodzie nauczyciela oraz wszystkich bolączkach pedagogów można by rozmawiać wręcz godzinami. Najwięcej zaś mówi się o płacach nauczycieli – o tym, że są skrajnie niskie, nazywane czasem wręcz głodowymi i absolutnie nieadekwatnymi do poświęcenia i roli, jaką odgrywają nauczyciele w oświacie oraz w życiu naszych dzieci. Zawód nauczyciela oznacza pasję oraz zamiłowanie, coś w rodzaju poczucia misji, czegoś nieuchwytnego i jednocześnie czegoś, co tylko nauczycie jest w stanie zrozumieć.
W chwili zlikwidowania szkół gimnazjalnych spora część nauczycieli musiała się „przebranżowić”, zmienić czy poszerzyć swoje kwalifikacje lub w innym przypadku – traciło etat ze względu na nadwyżkę pedagogów i zbyt małą liczbę godzin lekcyjnych.
Według prawa w 2018 roku płace nauczycieli posiadających tytuł magistra, a więc wszystkich dyplomowanych, miały być wyższe o 168 złotych. Wydaje się być to niewielką kwotą, jeśli jednak wziąć pod uwagę ilość nauczycieli w Polsce, jest to sporą inwestycją ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej. W tym wypadku płace nauczycieli od 1 kwietnia tego roku wynoszą o 5% więcej niż w roku poprzednim – to oznacza, że dyplomowany nauczyciel dostanie podstawę zwiększoną do 2900,20 złotych.
Płaca nauczyciela stażysty będzie wynosić o 123 złote więcej, dostanie więc 2 417 złotych, nauczyciel kontraktowy otrzyma 2 487 złotych, a więc 126 złotych więcej, nauczyciel mianowany będzie mieć o 143 złote więcej i jego podstawowym wynagrodzeniem będzie kwota 2 681 złotych, a nauczyciel dyplomowany otrzyma właśnie o 168 złotych więcej, co da w sumie pensję w wysokości 3 317 złotych.
Co prawda wynagrodzenie wzrosło, zmniejszyły się jednocześnie różnorodne dodatki, jakie przysługiwały nauczycielom z racji ich zawodu – na przykład dodatek mieszkaniowy. Ostatecznie oznacza to, że ich pensja wzrasta jedynie teoretycznie – odebrane od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie faktycznie stanu ich portfela nie zmienia ani trochę na plus.
